wtorek, 3 kwietnia 2012

To matka zgotowała im ten los...


Kwiaty na poddaszu czytałem jakieś 15 lat temu, kiedy Świat książki wydał je po raz pierwszy. Książka położyła mnie dosłownie na łopatki. Oczywiście musiałem sięgnąć również po kolejne tomy serii, obok której nie da się przejść obojętnie.
Dziś, mając prawie trzydzieści lat znowu po nią sięgnąłem, dzięki wydawnictwu Świat książki, które zlitowało się nad czytelnikami i wydało je w pięknej szacie graficznej. Zakupiłem od razu i już czekam na kolejne części!
Książka opowiada historię rodziny Dollangangerów. Wszystko zmienia się w momencie śmierci ojca rodziny. Matka nie wiedząc jak sobie poradzić z czwórką dzieci, postanawia wrócić z nimi do rodzinnego domu, z którego jakiś czas temu została wyklęta, ponieważ dopuściła się niegodnych czynów. W wielkiej tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje ukryte na poddaszu, którego nie mogą opuszczać. Matka obiecuje im, że wolność nastąpi już następnego dnia, kiedy powie dziadkowi o ich istnieniu...
Książka nadal zapiera dech, jest niezwykle realnie napisana i czytelnik może odnosić wrażenie, że jest naocznym obserwatorem tragedii, rozgrywającej się na poddaszu.
To historia jednej „głębokiej studni zdrady”. Okrutna babcia, bezuczuciowa matka oraz poddasze. Tajemnica jaką odkrywa najstarszy syn, jest tak porażająca, iż trudno w to wszystko uwierzyć.
Książka daje czytelnikowi wiele do myślenia. Ja sam zastanawiam się, jak taka historia w ogóle mogła zrodzić się w głowie autorki. Ja chyba nie byłbym w stanie tego napisać.
Jak matka mogła im to zrobić? Kim była ta kobieta, że dopuściła do czegoś takiego? Jak mogła tak bardzo się zmienić? Jak mogła stać się tym czym się stała? Bo człowiekiem to ona nie była...
Książka jest jedyna w swoim rodzaju a świadczy o tym zainteresowanie jakie wzbudziła w internecie, natchnienie czytelników oraz ceny w jakie jej stare wydania Kwiatów na poddaszu obrastały na Allegro.
Tu krótki apel do tych sprzedających: czasami o pomstę do nieba woła zdzierstwo tych, którzy bezczelnie chcą za każdą cenę sprzedać starą książkę a do tego zniszczoną jakby przeżyła dwie wojny światowe za cenę stu złotych! Po pierwsze: nikt tego nigdy nie kupił a po drugie, teraz dzięki Bogu mamy nowe tanie wydanie, więc życzę wam abyście te stare sobie sami... no, np. zjedli czy puścili z dymem, bez zarobionej kasy ze sprzedaży. Bo kto się teraz połasi na stare zniszczone badziewie? Rozumiem, że każdy chce zarobić, ale to już była przesada.
Dziękuję wydawnictwu Świat książki, że wysłuchało próśb czytelników, że stanęło na wysokości zadania i że dało nam coś, dzięki czemu cała Polska po prostu zwariowała!
Liczymy nie tylko na dokończenie tej serii ale również na kolejne, bo przecież ta świetna autorka napisała wiele innych, nieznanych polskiemu czytelnikowi serii i powieści...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz